Czy Pełna Partycypacja w Zarządzaniu Jest Możliwa w Polsce? PDF
Document Details
Tags
Summary
This document discusses the feasibility of fully integrating employees in decision-making processes in Polish businesses. It examines the current economic and social context and compares Polish practices with those in other countries, notably the West. A key focus is on whether the prevalent model of management in Poland is conducive to effective implementation of such a collaborative structure in companies.
Full Transcript
**Czy pełna partycypacja w zarządzaniu jest możliwa w Polsce?** „Pełna partycypacja w zarządzaniu" -- fraza, która brzmi bardzo profesjonalnie i chwytliwie. Co to takiego? Jest to idealny model biznesowy, w którym każdy pracownik jest włączany w działalność firmy. Z założenia ma to doprowadzić do m...
**Czy pełna partycypacja w zarządzaniu jest możliwa w Polsce?** „Pełna partycypacja w zarządzaniu" -- fraza, która brzmi bardzo profesjonalnie i chwytliwie. Co to takiego? Jest to idealny model biznesowy, w którym każdy pracownik jest włączany w działalność firmy. Z założenia ma to doprowadzić do maksymalizacji wydajności przedsiębiorstwa w długim okresie, oraz stworzenia fantastycznych więzi miedzy pracownikami, a firmą. W tym modelu pracownik ma realny wpływ na kierunek, którym podąża jego przedsiębiorstwo. Jak silny jest ten wpływ, zależy tylko od jego kompetencji i wielkości zaangażowania. Co więcej, relacje między pracownikami są tutaj sprawą o wysokim priorytecie. Nowo wprowadzany pracownik po okresie próbnym musi być zaakceptowany przez resztę kadry. Pracownicy mają także wpływ na wartość swoich zarobków, a decyzja o ich wysokości jest podejmowana demokratycznie. Można śmiało powiedzieć, że jak się już ktoś dostanie do takiej pracy, to motywację ma zapewnioną. Dzięki czemu można powiedzieć z pełnym sumieniem, że taki model biznesowy wprowadzony w życie przyczyni się do szybkiego wzrostu wartości firmy w czasie. Co niewątpliwie najlepiej weryfikuje jakość prowadzenia przedsiębiorstwa. Pojawia się pytanie: „Czy taki idealny model jest w ogóle możliwy?". Odpowiedź musi być pozytywna, ponieważ mamy na to „żywe" dowody. Firmy Google, czy Southwest Airlines znakomicie wpisują się w nasz opis, ponadto ich wyniki nas tylko utwierdzają co do skuteczności takich praktyk. A co z firmami polskimi? Nie oszukujmy się. Wyżej przedstawiony model wyraźnie odbiega od naszych standardów krajowych. Praca w Polsce kojarzy się z nudnym obowiązkiem robionym dla pieniędzy. Szef jest postrzegany za strasznego „buca". Generalnie słowo „praca" budzi negatywne emocje. Takie rzeczy jak: utożsamianie się pracownika z firmą, pewna solidarność oraz duma z bycia częścią dużego projektu są czymś, co możemy puścić między bajki. Nie zaskoczę chyba nikogo, kiedy powiem, że w porównaniu do Zachodu mamy duże zaległości. Dlaczego zatem ten sprawdzony, skuteczny i niebywale praktyczny model nie jest popularny w Polsce? Czy to jest on w ogóle możliwy w naszej sytuacji społeczny-ekonomiczniej? Jestem przekonany, że tak. Podejmę próbę udowodnienia tego w dalszej części eseju. Najpierw postaram się jednak napisać kilka słów o tym, dlaczego pełna partycypacja w zarządzaniu jest u nas rzeczą praktycznie nieistniejącą. Za główną przyczynę obarczam tutaj ustrój komunistyczny, który jeszcze niedawno panował na naszych ziemiach. Reżim okupanta hamował rozwój jakiejkolwiek działalności przedsiębiorczej. Nasza gospodarka kapitalistyczna ma bardzo krótką historię. Po 1989 roku rzesza ambitnych i pracowitych ludzi zaczęła prowadzić swoje działalności gospodarcze bez żadnego przeszkolenia, podejmując wszystkie strategiczne decyzje na wyczucie. Wiele bardzo prostych ludzi dorobiło się naprawdę ogromnych pieniędzy. Wśród menedżerów mało kto orientuje się co do standardów zachodnich. Na tak niedojrzałym rynku pełna partycypacja w zarządzaniu nie występuje, ponieważ bez niej też można osiągnąć sukces finansowy. Na szczęście nasze firmy stają się coraz bardziej konkurencyjne i nowocześnie zarządzane. Jestem przekonany, że zaadoptowanie pewnych sprawnie działających systemów do polskich przedsiębiorstw jest kwestią czasu. Autor książki „Pełna partycypacja w zarządzaniu" Ryszard Stocki wysuwa pewną tezę. Mianowicie stwierdza, iż nie ma jednego idealnego modelu, który sprawdza się w każdych warunkach i dla każdego rodzaju firm. Zgadzam się z nią w 100%. Mówiąc o całkowitej TPM będę rozważał tylko przypadki dużych przedsiębiorstw. Z prostej przyczyny -- rozpowszechnianie tego typu rozwiązań w małych średnich, czy szczególnie mikro przedsiębiorstwach nie kalkuluje się ekonomicznie. Po pierwsze - stworzenie takich mechanizmów kosztuje sporo wysiłku i dla kilku osób nie jest wydajne. Po drugie - model TPM zakłada budowę wizji przedsiębiorstwa i pewną dumę osób w nim pracujących. Tego typu przedsięwzięcie musi mieć swoją unikatową misję. Ciężko jest ją stworzyć np. dla osiedlowego sklepu spożywczego, tak aby pani sprzedająca tam czuła pewnego rodzaju dumę, która zmotywuję ją do zwiększenia obrotów. Po trzecie i właściwie najważniejsze - właściciel małego przedsiębiorstwa ma wzgląd na praktycznie wszystko, co się dzieje w firmie. Zna każdego ze swoich pracowników osobiście i może bez problemu nawiązać relację z każdym z nich. Włączanie ich w działanie firmy dzieje się często naturalnie. W tym przypadku wystarczy tylko być błyskotliwym szefem i liczyć się z każdym swoim pracownikiem. Nie bez powodu rodzime MSP odpowiadają za 50% wartości dodanej(PKB)(Raport PARM 2011). Ponadto pracuje w tego typu firmach 2/3 wszystkich osób(Raport PARP 2011). Oczywiście w większości z nich poziom prowadzenia biznesu stoi na niskim poziomie, ale rozwiązanie ich może dziać się bez struktur TPM. Można śmiało wysunąć tezę, że wraz ze wzrostem wielkości firmy rośnie opłacalność stosowania pełnej partycypacji w zarządzaniu( chodzi mi o taki model opisywany w książce) i jest ona realniejsza. Bardzo ciekawie proces zatrudniania kolejnych pracowników w firmie opisuje słynny biznesmen Kamil Cebulski( ochrzczony przez media „najmłodszym milionerem w Polsce") w swoim e-booku „Do cholery, dlaczego nikt mnie wcześniej tego nie nauczył?". Pisze on o tym, że na początku robimy wszystko sami. Następnie mamy tyle zamówień i pracy, że samodzielnie nie jesteśmy w stanie tego zrobić. Pojawia się pewna bariera psychologiczna. Subiektywnie oceniamy, iż inni robią coś gorzej od nas. Z prostej przyczyny robią to inaczej. Zlecenie teraz komuś odpowiedzialności bywa czasami trudne. Musimy wyszkolić nową osobę i ją kontrolować. Po pewnym czasie stajemy się tylko kontrolerem i nauczycielem naszych pracowników. Bezpośrednio pracujemy bardzo mało. Idąc dalej zaczynami zlecać komuś, aby kontrolował i uczył naszych pracowników. Ta maszyna się coraz bardziej nakręca i bez zaufania prowadzenie firmy jest niemożliwe. Bardzo często interesy rodzinne dochodzą do pewnego pułapu i nie mogą go pokonać na skutek braku możliwości kontroli wszystkiego przez właściciela/szefa. Dobrej roboty nie kupimy zawsze wysokimi premiami dla pracowników. Osiągniemy ją zato stosując model TPM. Wprowadzenie pełnej partycypacji w zarządzaniu do polskich przedsiębiorstw nie jest niemożliwe. Trzeba by było przełamać w ludziach barierę mentalności zbudowanej na fundamencie komunizmu. Publiczna, lub prawie publiczna wiedza o finansach firmy mogłaby budzić na początku ogromne spory i kontrawersje. Jednak człowiek niezależnie narodowości działa i postrzega życie bardzo podobnie. To że coś jest dla nas nowe i czasami dziwne, wcale nie oznacza, że nie jesteśmy w stanie się tego nauczyć. Cytując klasyka „Polak potrafi".